Osiem i pół roku hossy. I co dalej?
Wszystko wskazuje na to, że rok 2017 przejdzie do historii jako udany dla inwestorów, może nawet wyjątkowo spokojny. Na horyzoncie widać jednak chmury, które mogą sprawić, że kolejny nie będzie już tak łaskawy.
Sebastian Buczek
Gdyby zrobić sondaż i zapytać Polaków, co dzieje się na warszawskiej giełdzie, prawdopodobnie zdecydowana większość wskazywałaby, że nic szczególnego, a część – że nic szczególnie pozytywnego. Nic bardziej mylnego. Od 8,5 roku mamy hossę. I to nie tylko na światowych giełdach, ale także u nas, przy Książęcej.
Hossa na rynkach finansowych rozpoczęła się w I kw. 2009 r. i trwa z korektami aż do dziś. W tym czasie główne indeksy giełdowe, takiej jak amerykański S&P500 i niemiecki DAX, zyskały ok. 250 proc., a WIG 200 proc. Ostatnia średnioterminowa fala wzrostowa rozpoczęła się po wyborze Donalda Trumpa w listopadzie 2016 r. Od tamtej pory indeksy zyskały od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. Mimo to hossa nie została zauważona przez szerszą rzeszę potencjalnych inwestorów. Dlaczego?
Na pewno w pamięci pozostają wydarzenia z 2008 r., kiedy wydawało się, że cały system finansowy się zapadnie, a globalną gospodarkę czeka okres tak trudny, jak w latach 30. Od tamtej pory większość inwestorów stała się wręcz uczulona na ryzyko. W ostatnich latach doszedł jeszcze jeden kluczowy czynnik – ryzyko geopolityczne, zarówno na poziomie globalnym (wojna na wschodzie Ukrainy, ataki terrorystyczne, konflikty na Bliskim Wschodzie, kryzys migracyjny w UE, wybór...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta