W niedziele zróbmy: sprawdzam

źródło: rzeczpospolita.tv

Adam Abramowicz

Prawie wszystkie korporacje, które upierają się przy pracujących niedzielach, mają akcjonariuszy gdzie indziej. W swoich krajach jednak uznają zakazy i nie mówią, że będą je obchodzić.

Adam Abramowicz

Rz: 1 marca weszła w życie ustawa ograniczająca handel w niedzielę. Nie boi się pan, że te przepisy będą masowo obchodzone?

To jest dziwna sytuacja. Przedsiębiorcy od lat domagają się, żeby politycy traktowali ich jako uczciwych ludzi, którzy prowadzą działalność gospodarczą, a nie zajmują się próbami obchodzenia prawa. Teraz wchodzi w życie ustawa, w której jest wyraźna intencja, że chcemy, żeby pracownicy nie byli zmuszani do pracy w niedzielę. Taka jest wola parlamentu. Nie ma wątpliwości, że wykładnia prowadząca do ustalenia treści przepisu prawnego zgodnie z intencją ustawodawcy, która faktycznie przyświecała mu przy wydawaniu danego aktu, prowadzi do wniosku, że za ladą w niedzielę może stanąć tylko ktoś, kto dysponuje własną wolą, czyli właściciel i jego najbliższa rodzina. Jasne są też wyjątki dotyczące stacji paliw czy punktów obsługi podróżnych na dworcach.

Będą surowe kary?

Próba obejścia prawa jest bardzo zła. Ostrzegam przedsiębiorców, bo kary na początku wynoszą nawet 100 tys. zł. Za uporczywe naruszanie przepisów te kary mocno rosną.

Jedna z galerii handlowych w Trójmieście chce otworzyć kasy PKP i zrobić z galerii zwolnioną z zakazu poczekalnię dworcową. Podobnych pomysłów nie brakuje.

W ustawie jest wyraźnie napisane, że...