Miejska żyła złota z wódki i piwa
Sklepy z alkoholem są źródłem łatwej gotówki dla miast. Warszawa w ub.r. zainkasowała 52 mln zł, Kraków 22,5 mln, a Opole i Zielona Góra po 3 mln zł.
Aleksandra Ptak
Handel alkoholem może być źródłem utrapienia dla sąsiadujących z nocnymi sklepami mieszkańców, dla samych miast jest jednak żyłą złota, która na dodatek się rozwija. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", od 2010 roku dochody miast z tytułu koncesji na handel procentami wzrosły średnio o niemal 20 proc.
Płynne pieniądze
Zapytaliśmy 16 miast wojewódzkich o to, ile zarobiły na pozwoleniach na handel alkoholem w 2010 i 2017 r. Jak widać, opłaca się być stolicą: Warszawa jest niekwestionowaną królową monetyzowania rozrywek dorosłych mieszkańców.
W ubiegłym roku, udzielając pozwoleń, miasto zarobiło 52 mln zł jedynie na fakcie, że jego mieszkańcy chcieli się napić alkoholu. W mieście alkoholem handluje 2856 sklepów i 2388 punktów gastronomicznych.
Drugi na podium Kraków zebrał „jedynie" 22,5 mln zł. Brązowy medal otrzymuje Wrocław z 16,8 mln zł.
Cenne koncesje
Za sprzedaż piwa, wina czy wódki trzeba zapłacić samorządowi. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości wprowadza trzy rodzaje pozwoleń.
I tak – 525 zł zapłacimy w pierwszym roku handlu za sprzedaż napojów zawierających do 4,5 proc. alkoholu oraz piwa (choć w tej grupie jest jednak głównie piwo). Tyle samo za półkę alkoholi o mocy od 4,5 do 18 proc. Cztery razy więcej kosztuje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta