Animacja traktowana poważnie
„Wyspa psów" Wesa Andersona to bajka, ale też diagnoza świata, w którym rodzą się ruchy nacjonalistyczne.
– Kocham psy i filmy japońskie, przede wszystkim Akiry Kurosawy. Tę miłość dzielę z moimi przyjaciółmi – Romanem Coppolą, Kunichi Namurą i Jasonem Schwartzmanem. Postanowiliśmy razem napisać scenariusz, w którym te nasze urzeczenia połączymy – mówi jeden z najbardziej oryginalnych i „zakręconych" twórców dzisiejszego kina Wes Anderson.
Tak narodziła się idea zrobienia „Wyspy psów". Artysta o niezwykłej wyobraźni, sześciokrotnie nominowany do Oscara za „Genialny klan", „Kochanków z Księżyca" i „Grand Budapest Hotel", wrócił do animacji, którą już kilka lat wcześniej przećwiczył w „Fantastycznym Panu Lisie". Powstał film pełen uroku, ale i mądrości. W animowanych obrazach przypominających opowiastkę dla dzieci, kryje się analiza współczesnego świata.
Na ratunek czworonogom
A więc Japonia niedalekiej przyszłości. I groźna „psia grypa", która sprawiła, że mer miasta Megasaki kazał wszystkie miejscowe psiaki odizolować na specjalnej wyspie, służącej dotąd za wysypisko śmieci. A że znany profesor wynalazł szczepionkę całkowicie likwidującą chorobę? Tę informację trzeba zataić, a medyka natychmiast się pozbyć. I tylko 12-letni Atari,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta