Pensje samorządowców spadną, jeżeli ci pozwolą
Przemysław Litwiniuk Przepisy nic nie mówią o tym, żeby przy ustalaniu wynagrodzeń przedstawicieli władz lokalnych brać pod uwagę społeczne oczekiwania czy też standardy wymagane w życiu publicznym – pisze ekspert.
Nowe rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych obowiązuje od 19 maja. Podstawowym założeniem politycznym nowej regulacji była, jak napisano w uzasadnieniu projektu, „odpowiedź na powszechne oczekiwania społeczne związane z pełnieniem funkcji publicznych". Inspiracją dla projektodawcy – Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej – stała się przyjęta niedawno nowelizacja ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, obniżająca uposażenia parlamentarzystów o 20 proc. Zatem o jedną piątą mają też zostać od 1 lipca obniżone pensje wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, starostów i marszałków województw. Wydaje się jednak, że przyjęta metoda regulacji może nie zagwarantować rządowi zamierzonego rezultatu. Samorząd terytorialny i zasady prawa pracy mają bowiem swoją odrębną specyfikę.
Uposażenie i wynagrodzenie
W pierwszej kolejności należy uświadomić twórcom i interesariuszom tej dość populistycznej regulacji, że istnieje jakościowa różnica, jeśli chodzi o charakter prawny pieniędzy otrzymywanych z publicznej kasy przez parlamentarzystów i samorządowców. Ci pierwsi pobierają bowiem uposażenie (nie są pracownikami w rozumieniu prawa pracy), a drudzy – wynagrodzenie za pracę. Wynagrodzenie zaś jako świadczenie ze stosunku pracy podlega mającej długą i ugruntowaną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta