Pisarz, wnikliwy prowokator
We wtorek w nowojorskim szpitalu w wieku 85 lat zmarł Philip Roth.
To była jedna z najdłuższych i najbardziej spektakularnych karier literackich Stanów Zjednoczonych. Ponad trzydzieści książek, głównie powieści wydawanych w dość regularnych odstępach, a pod koniec kariery, co rok. Właściwie nieustająca popularność i uwaga krytyków, ciągła obecność w mediach, antologiach i programach uniwersyteckich. A jednocześnie spokojne, głównie samotnicze życie wypełnione pisaniem.
Philip Roth zaistniał, z rozgłosem, w roku 1959, gdy wydał zbiór opowiadań „Goodbye, Columbus”. Opisał w nich rozterki Żydów wtopionych już w obyczajowość i mentalność Ameryki, ale ciągle świadomych swojej historycznej przeszłości i duchowej odrębności. Tomik otrzymał National Book Award, ale na jego autora spadła lawina krytyki za kreowanie postaw antysemickich, za bycie pisarzem żydowskim z syndromem auto nienawiści. Po jednej z nieżyczliwych mu uniwersyteckich dyskusji, miał ochotę przestać pisać o Żydach.
Nie zrobił tego jednak, postanowił mówić odważniej, a ataki rabinów i krytyków-ortodoksów wplatać w fabuły przyszłych utworów. W bestsellerowym „Kompleksie Portnoya” (1969) sięgnął po nieobyczajne fantazje erotyczne i obsceniczny język. Alexander Portnoy, leżący na kozetce psychoanalityka nadpobudliwy trzydziestokilkulatek, walczy z nieustającym poczuciem winy, tudzież strachem przed impotencją, jakimi obarczyło go dzieciństwo w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta