Nadzieja islamu to kobiety
Reforma nie nadejdzie z Arabii Saudyjskiej – uważa muzułmański Ziauddin Sardar, intelektualista i pisarz.
Rzeczpospolita: Napisał pan książkę o Mekce. Niemuzułmanin nie ma tam wstępu. Jakie miasto by ujrzał, gdyby tam trafił?
Ziauddin Sardar: Wyjątkowe i symboliczne – ale dla muzułmanów. Miasto proroka Mahometa, ku któremu się zwracają, modląc się pięć razy dziennie. I miejsce, które przynajmniej raz w życiu powinni odwiedzić z pielgrzymką. Miasto święte, którego mają wyidealizowaną wizję. Ale ma ono historię, w której były i pokój, i przemoc, i turbulencje polityczne. Historia jest konieczna do zrozumienia Mekki. Jest jeszcze jedna perspektywa, którą wyraźnie dostrzegłby niemuzułmanin. Mekka stała się supernowoczesnym celem turystycznym, prawie jak Disneyland. Przypomina Houston w USA, co nie jest dziwne, bo wielu saudyjskich ministrów, którzy odpowiadali za zmiany w Mekce, studiowało właśnie tam, w Teksasie. To nie jest piękne miasto.
Zakaz wstępu dla niemuzułmanów może być uznany za symbol wrogości islamu wobec innych religii?
Mekka jest mikrokosmosem świata muzułmańskiego, ponieważ ten świat co roku tam przybywa. Ale także większość niemuzułmanów myśli, że to, co się dzieje w Mekce, to prawdziwa prezentacja islamu. Ale islam saudyjski, wahabizm, jest specyficzny – fundamentalistyczny, jednowymiarowy, niezostawiający miejsca na interpretację. Zakłada, że nie można zmieniać prawa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta