Trzeba nam sędziów mądrych i doświadczonych
Bez zmiany kryteriów doboru kadr nie ma mowy o reformie.
Temperatura politycznego sporu o Sąd Najwyższy staje się bardziej uciążliwa niż tegoroczna kanikuła, przy czym wzajemne okładanie się kijami przesłoniło refleksję nad tym, co ma być celem, do którego zdąża reforma, i jaki krajobraz wyłoni się, gdy opadnie kurz bitewny. Rządzący doszli do przekonania, iż ryba psuje się od głowy, należy zatem ukonstytuować nową Krajową Radę Sądownictwa, która we współpracy z Prezydentem RP ukształtuje nowy skład Sądu Najwyższego, a potem będzie już z górki.
Życzeniowe myślenie
Dla praktyka obserwującego funkcjonowanie polskiego wymiaru sprawiedliwości od połowy lat 90. ubiegłego wieku takie postawienie sprawy jest skrajnie naiwne. Jeżeli intencje rządzących są szczere i nie chodzi tylko o zastąpienie sędziów „swoimi", godzi się przypomnieć im, że problemem zasadniczym polskiego sądownictwa nie jest SN, ale cały system, poczynając od modelu rekrutacji do zawodu, na organizacji pracy sędziów i sądów kończąc. W kimś, kto od ponad 20 lat praktykuje jako prawnik sądowy, śmiech budzi sformułowanie, że sędziowie są „nadzwyczajną kastą". Na co dzień spotykam się z niskim poziomem orzecznictwa, jego nieprzewidywalnością, poważnymi brakami w kulturze osobistej sędziów, tendencją do ferowania rozstrzygnięć zachowawczych opartych na literalnym („urzędniczym") rozumieniu prawa, z niechęcią do samodzielnego myślenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta