PiS na wojnie ze strzelcami
W środowisku strzeleckim wrze, a najłagodniejsze komentarze to „kpiny", „bezczelność". MSWiA w przepisach przejściowych przemyciło kompletną zmianę obecnej ustawy o broni i amunicji – pisze publicysta.
Prawo i Sprawiedliwość miało słuchać wyborców. Zamiast tego jest duża szansa, że zrazi do siebie kolejną grupę, która naiwnie oczekiwała, że zostanie potraktowana poważnie. Tym razem chodzi o szeroko pojęte środowisko strzeleckie, któremu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zgotowało właśnie bardzo przykrą niespodziankę.
Zanim o samej niespodziance – trzeba zarysować sytuację po 2015 r. Obecna ustawa o broni i amunicji ma głęboko peerelowski rodowód, choć była wielokrotnie nowelizowana. Razi dziwacznymi rozwiązaniami, np. powodującą mnóstwo problemów, skrajnie nielogiczną klasyfikacją pozwoleń według celu, jakiemu broń ma służyć, a nie według rodzaju broni. Zawiera wiele luk – nie gwarantuje np., że dysponująca bronią osoba, która nabawiła się choroby psychicznej, straci natychmiast pozwolenie.
Po nowelizacji z 2011 r. policja straciła szczęśliwie możliwość uznaniowego odmawiania wydawania pozwoleń na broń do celów sportowych, co sprawiło, że liczba strzelców sportowych powoli, ale wyraźnie rośnie. Ogólnie jednak ustawa jest zła, niekonsekwentna, nielogiczna, wbrew pozorom wcale niegwarantująca szczelności systemu, a poza tym – niedostosowana do wymogów unijnej dyrektywy o broni, do implementacji której Polska jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta