Jobs i inne potworki ze świata Orwella
Masz człowieku w kieszeni telefon komórkowy. Kiedyś, przed wiekami, ktoś nazwał go żartobliwie „smyczą". Chodziło o to, że dzięki smyczy jest się ciągle pod kontrolą. Uwaga, wytłumaczę. W owych zamierzchłych czasach, jeśli posiadacz znajdował się w zasięgu sieci, zawsze można się było do niego dodzwonić. A i on, kiedy tylko chciał, mógł skorzystać ze smyczy w przeciwnym kierunku. Tak właśnie było w ciemnych wiekach średnich. Zresztą, całkiem łatwo było się z tej smyczy zerwać. Wystarczyło nie odbierać, nie oddzwaniać i nie odpowiadać na esemesy. Siedzieć cicho po prostu. I tyle było ze smyczy.
A jak jest dzisiaj? Aplikacja telefoniczna w komórce (uwaga, urządzenie w międzyczasie zmieniło nazwę) to tylko margines. Nie mam pojęcia, jaki procent czasu korzystania z komórki wykorzystujemy na prowadzenie rozmów. Pięć, dziesięć, piętnaście procent? Kwestia indywidualna. Zdecydowanie ważniejsze są inne aplikacje. Z komórką niemal się nie rozstajemy. Ciągniemy ją ze sobą do pracy, na spacer. W nocy leży przy łóżku i udaje, że się ładuje. A tak naprawdę cały czas podsłuchuje, co tam się dzieje pod kołdrą. Ma wbudowany mikrofon, kamery (z obu stron) i Bóg jeszcze wie co.
Czujemy się bezpiecznie, kiedy jest w stanie spoczynku, ale to tylko przejaw naszej naiwności. Bo tak naprawdę to software (i jakiś pan w centrali) rozstrzyga,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta