Lepiej śmiać się, niż płakać
Twórca filmu „Dziewczyny do wzięcia" nigdy nie tworzył w zgodzie z modami obowiązującymi w polskim kinie. Janusz Kondratiuk ma temperament dokumentalisty, a jednocześnie jego spojrzenie na świat jest pełne ciepła i humoru. Niedawno pożegnał starszego brata, również reżysera, a obecnie pomimo ciężkiej choroby wciąż myśli o nowych filmach.
Ostatni film, „Jak pies z kotem", wyrwał z własnego życia. W prologu jest ujęcie z Kazachstanu, dokąd rodzina Kondratiuków została wywieziona na początku wojny. Dwaj chłopcy. Starszy, Andrzej, opiekuje się małym bratem. Po powrocie do Polski obaj skończą łódzką Filmówkę. Ale będą mieli relacje jak z tytułu filmu. Po latach połączy ich tragedia.
Gdy Andrzej dostaje wylewu, jego żona Iga, aktorka, jest za granicą. Więc to Janusz zawozi brata do szpitala i on usłyszy diagnozę: martwa lewa półkula. Potem bierze go – sparaliżowanego i niestabilnego psychicznie – do swojego domu, gdzie do końca, razem z żoną i pasierbem, będzie się nim zajmował. Iga nie wytrzymuje stresu, pije, sama potrzebuje pomocy.
„Jak pies z kotem" to zapis ostatnich miesięcy, tygodni, dni Andrzeja Kondratiuka, reżysera, twórcy „Gwiezdnego pyłu", „Wrzeciona czasu", „Słonecznego zegara". Na ekranie – degradacja człowieka, niemogącego znieść utraty intymności i uzależnienia od innych. Przebłyski świadomości, gdy z pamięci można wyciągnąć wspomnienia, ale i momenty, gdy chory zagłębia się we własną psychikę, cierpi, boi się, przeżywa potworne wizje. I zaczyna przypominać rozkapryszone dziecko, niewdzięcznego skurczybyka, wreszcie człowieka udręczonego, bezbronnego, obezwładnionego strachem.
A jednak „Jak pies z kotem" nie jest filmem o umieraniu. To opowieść o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta