Bogdan mówił: dwie trzecie głosów będzie na nas
Czy Solidarność miała prawo być zaskoczona skalą wygranej 4 czerwca 1989 r.? Niekoniecznie. Dysponowała wynikami własnych sondaży, które nie pozostawiały wątpliwości: kandydaci władzy przepadną.
Dziś trudno wyobrazić sobie kampanię wyborczą bez sondaży. Przez cały czas partie ustosunkowują się do nich, dostosowując taktykę walki z przeciwnikiem politycznym. Przed pierwszymi częściowo wolnymi wyborami do parlamentu w czerwcu 1989 r. badania preferencji wyborczych też odegrały niemałą rolę, a wbrew powszechnemu przekonaniu zlecała je nie tylko Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Przeprowadzono je także, i to nie raz, dla Komitetu Obywatelskiego „Solidarność".
Badania? Proszę bardzo
Badania opinii społecznej przeprowadzili w Polsce w maju 1989 r. socjologowie Georges Mink i Paweł Kuczyński. Skorzystali z pomocy CBOS, gdyż jak pisali w swoim raporcie, w tamtym okresie „jedyną dostępną siecią ankieterów dysponowała firma »Promotor«, która mimo swojej odrębności formalnej de facto była częścią CBOS". Próba przeprowadzona została na 1495 osobach powyżej 18. roku życia. Frekwencję wyborczą oszacowano na 84 proc. W wielu niezależnych sondażach wyborczych szacunki zawyżały ją o kilka lub kilkanaście procent w stosunku do rzeczywistej, która w czasie głosowania 4 czerwca wyniosła 62,8 proc.
Złudzeń władzy nie pozostawiały deklaracje dotyczące głosowania na osoby utożsamianie z tzw. drużyną Wałęsy lub identyfikowanych jako „solidarnościowe". Zgodnie z tym badaniem w wyborach do Senatu 90 proc. miejsc miało przypaść...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta