Nierówności podzieliły badaczy
Rozwarstwienie dochodowe w Polsce jest większe, niż pokazują dane Głównego Urzędu Statystycznego. Czy jest większe niż w innych krajach Unii Europejskiej? Czy jest niepokojące? Raczej nie. grzegorz siemionczyk
Tak można podsumować dyskusję, którą wśród badaczy nierówności dochodowych w Polsce wywołał opublikowany w zeszłym tygodniu artykuł trzech francuskich ekonomistów z Laboratorium Nierówności na Świecie (WIL). Wynika z niego, że w 2017 r. na 10 proc. najlepiej zarabiających Polaków przypadało około 38 proc. ogółu dochodów brutto (nie tylko z pracy, ale też z kapitału). Dwa lata wcześniej ich udział sięgał nawet 40 proc. Ale zarówno wtedy, jak i dziś był wyższy niż w jakimkolwiek innym spośród 38 państw z UE i jej bliskiego sąsiedztwa, dla których wyliczenia przedstawili badacze z WIL, ośrodka naukowego współtworzonego przez Thomasa Piketty'ego, autora głośnej książki „Kapitał w XXI w.", przestrzegającej przed konsekwencjami rosnącego rozwarstwienia.
Wiarygodność danych o zarobkach zamożnych
Ten obraz nierówności nad Wisłą mocno kontrastuje z tym, jaki pokazują dane Eurostatu pochodzące z badań EU-SILC. Z tych ostatnich wynika bowiem, że na 10 proc. najlepiej zarabiających Polaków przypadało w 2017 r. 23,2 proc. ogółu dochodów. A to w UE wynik przeciętny. Wprawdzie w tym przypadku mowa jest o dochodach do dyspozycji (czyli netto), ale w Polsce, gdzie system podatkowy nie jest progresywny (raczej, jak wskazuje wielu ekonomistów, regresywny), nierówność...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta