Straszne słowo na „P”
W literaturze kradzież pomysłu jest praktycznie nie do udowodnienia, o ile nie mamy do czynienia z ordynarnym powielaniem metodą kopiuj-wklej. Zatem co w sytuacji, kiedy inspiracja dotyczy aspektów trudno uchwytnych, jak np. stylu, języka, fabuły albo tematyki?
To była jedna z głośniejszych pisarskich afer plagiatowych ostatnich lat. Trop podchwycili, co znamienne dla naszych czasów, nie krytycy, ale internauci na forum. Literackie śledztwo zwieńczył artykuł w „New Yorkerze", w którym dziennikarka Lizzie Widdicombe nakreśliła sylwetkę i modus operandi plagiatora – Quentina Rowana, rocznik 1976, piszącego pod pseudonimem Q. R. Markham. Jego powieść sensacyjno-szpiegowska „Assassin of Secrets" („Zabójca tajemnic", nieprzełożona na język polski), okazała się zaskakująco podobna do innych dzieł z gatunku. Po wnikliwej analizie porównawczej okazało się, że całe akapity „Assassin of Secrets" są fragmentami powieści innych autorów, m.in. Johna Gardnera, Roberta Ludluma i Johna Le Carrego.
Później wyszło na jaw, że w swej wcześniejszej powieści „zaczerpnął" m.in. z Dona DeLillo i Orhana Pamuka. Można odnieść wrażenie, że wszystko, co wyszło spod pióra Rowana, było czyjeś, a on sam nie był pisarzem, tylko kimś w rodzaju twórcy beletrystycznego kolażu, literackiego eksperymentu. W powszechnej opinii został jednak plagiatorem.
Aby wytłumaczyć zachowanie bohatera swego artykułu, dziennikarka „New Yorkera" sięgnęła po patologie z zakresu psychologii: „Większość psychiatrów, z którymi rozmawiałam, sugerowała, że chroniczne zachowania plagiatorskie są bliższe zjawisku patologicznego kłamstwa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta