Zmagam się z tym ludem sam
Najdroższy Piotrze kluczniku! Ze zdumieniem przyjąłem Twój ostatni list do mnie. Kilka razy przecierałem oczy ze zdumienia, gdy czytałem Twoje słowa. Nie powiedziałeś tego wprost, ale zarzucasz mi lenistwo i brak odwagi. Uważasz, że nie panuję nad owcami, które powierzyliście mi w opiekę. Piotrze, nie takich słów oczekiwałem od Ciebie. Zamiast wsparcia dostaję napomnienia. Ale przyjmuję je z pokorą. Pozwól jednak, że w kilku słowach odniosę się do Twoich słów.
Piszesz, że naganne jest palenie książek na stosach. Masz absolutną rację. Ale jakiż wpływ mam ja na pojedynczego pasterza, który w nadgorliwości swojej sięgnął po zapałki? Żaden. To nie ja dałem mu wolną wolę. Popełnił błąd, ale go zrozumiał i przeprosił. Czy tego nie powinniśmy dostrzec?
Idźmy dalej. Powiadasz, że nacjonalistów wpuszczono do świątyni. Nie będę zaprzeczał, bo tak było. Ale znów: jaki ja mam na to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta