Białe kołnierzyki z czarnymi duszami
Większość moich pacjentów pochodzi z rodzin, gdzie ojciec był nieobecny. Z wielu powodów: albo się chował za pracą, albo miał kochankę. A facet ma w rodzinie ważną rolę, inną niż kobieta, nawet jeśli dziś próbuje się od tego odchodzić. Zresztą na zgubę mężczyzn - mówi Robert Rutkowski, psychoterapeuta.
Plus Minus: Z okna twojego gabinetu w centrum Warszawy widać ludzi, którzy cały czas pędzą. Część z nich w końcu trafia do ciebie.
Jestem z pokolenia, które miało okazję świadomie oglądać Warszawę w stanie wojennym. Później mogłem sobie porównywać, jak ta stolica się zmienia. Dziś autentycznie mieszkamy w „city". Warszawa stała się światowa. Już w latach 90., gdy wracałem z Londynu, Paryża czy Sztokholmu zauważyłem, że u nas jest więcej nowych samochodów niż tam.
Choć trudno w to uwierzyć, jeszcze więcej niż w Warszawie jest w Kijowie.
To są bardzo ciekawe odkrycia. Te nowe samochody zaczęły mnie kłuć w oczy. Zobaczyłem tę zewnętrzność i fasadowość tego dobrobytu. Z racji profesji, którą wykonuję, zacząłem w gabinecie dostrzegać cenę tego, co jest widoczne na ulicach.
I co jest tą ceną?
Nieprawdopodobne straty emocjonalne, których doświadczają moi pacjenci. Chodzi o wysiłek, nieadekwatny do osiągniętego celu, jaki wkładają. Jako społeczeństwo weszliśmy w gadżety i fasadowość, ale nie ma za tym emocjonalnej dojrzałości.
Do tego weszliśmy w błyskawicznym tempie.
Społeczeństwa, do których się odnosiłem, dochodziły do swojego dobrobytu przez 200–300 lat, a my w 20 lat. Mieliśmy transformację i byliśmy nowicjuszami. Niestety, ten nowicjat w sferze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta