Przede mną był tylko Szekspir
Nigdy nie nazwałbym pisarstwa torturą. Zawsze dawało mi ogromną satysfakcję. Pisanie jest angażujące i trudne, to rodzaj intelektualnego wyzwania, ale jeśli idzie mi dobrze, przynosi zadowolenie - mówi brytyjski pisarz Ken Follett.
Plus Minus: Pierwszą powieść opublikował pan jeszcze przed moimi urodzinami, w 1974 roku. Jak od tamtego czasu zmienił się pana styl pracy?
Lata temu, kiedy brałem się do pisania książki, siadałem przed maszyną do pisania i wstukiwałem „Rozdział pierwszy", po czym zastanawiałem się, co dalej. I moje pierwsze powieści nie okazały się sukcesem. Wprawdzie większość została wydana, ale rynku nie zawojowały. Sukcesy przyszły, kiedy zmieniłem właśnie styl pracy i zacząłem gruntownie planować. W przypadku „Igły", czyli mojego pierwszego bestsellera, zanim napisałem „Rozdział pierwszy", obmyśliłem dokładnie, jak potoczą się losy bohatera. Ten proces planowania książek przez kolejne lata pochłaniał mnie coraz bardziej i był dla mnie coraz istotniejszy. Teraz blisko rok zajmuje mi praca koncepcyjna, zbieranie materiałów i przygotowywanie się do samego pisania.
Jak wygląda to zbierania materiałów?
Wiele potrzebnych informacji znajduję w cudzych książkach. Im bardziej w mojej głowie krystalizuje się pomysł na fabułę, tym dokładniej wiem, jakich informacji muszę jeszcze poszukać. Dopiero kiedy plan książki jest opracowany, zaczynam jeździć w określone miejsca, grzebać w źródłach, czerpać wiedzę z rozmów z ekspertami. Tuż przed naszą rozmową wertowałem książkę o średniowiecznych strojach noszonych na Wyspach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta