Kariera równie tajemnicza jak śmierć
Czy Piotr Jaroszewicz, przedstawiciel przedwojennej niekomunistycznej elity, wspiął się na szczyty władz PRL w ramach szerszego planu wdrożonego przez Berię? Hubert Kozieł
„Przecież Jaroszewicz nie jest nawet komunistą!" – wściekał się we wrześniu 1944 r. Jakub Berman, niezwykle wpływowy członek politbiura PPR. Próbował w ten sposób storpedować awans kapitana Piotra Jaroszewicza na szefa Zarządu Polityczno-Wychowawczego 1. Armii Ludowego Wojska Polskiego. Oburzało go to, że człowiek niemający przed 1943 r. żadnych związków z ruchem komunistycznym – a nawet zaliczający się do przedwojennych elit i ofiar systemu sowieckiego – nagle zostaje szefem wszystkich politruków w armii Berlinga. Berman, szara eminencja stalinowskiego PPR, fanatyczny komunista nienawidzący dawnej „pańskiej Polski", w starciu z Jaroszewiczem okazuje się jednak zadziwiająco bezsilny. Jaroszewicz nie tylko stanowisko dostaje, ale awansuje dalej i robi iście napoleońską karierę.
Ten pozbawiony doświadczenia wojskowego 33-latek wstępuje do Dywizji Kościuszkowskiej w sierpniu 1943 r. i zostaje na wstępie szeregowcem, któremu przydzielono funkcję magazyniera. Szybko zostaje jednak skierowany na kurs dla politruków i następnie błyskawicznie awansuje. Już w kwietniu 1945 r. jest pułkownikiem i zastępcą szefa Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego LWP, a później przez trzy miesiące p.o. szefa tej instytucji. W grudniu 1945 r. dostaje nominację na generała brygady. Tak szybki awans...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta