Brexit nawet za cenę Szkocji
We wtorek Johnson niemal na pewno będzie premierem. I zacznie się spektakl: z Brukselą jeszcze nikt nie grał tak ostro. jędrzej bielecki
Johnson ma w głowie plan prawdziwie diabelski. Tak przynajmniej sądzą brytyjskie media. Były burmistrz Londynu i szef dyplomacji miałby skłonić królową do wygłoszenia mowy tronowej dopiero na początku listopada, a więc po zakładanym wyjściu Zjednoczonego Królestwa z Unii 31 października. Zgodnie z prawem zwyczajowym do tego czasu deputowani nie mogliby się zebrać w parlamencie, aby zablokować twardy brexit, czyli opuszczenie Wspólnoty bez żadnego porozumienia.
– To najwyraźniej dużo więcej niż plotka, skoro najpierw Izba Lordów, a w czwartek także Izba Gmin już przyjęły rezolucję, która miałaby temu zapobiec. Czy to jednak wystarczy, nie wiadomo – mówi „Rzeczpospolitej" Ian Bond, dyrektor w londyńskim Center for European Reform (CER).
Śmierć backstopu
W głosowaniu w Izbie Gmin przeciw potencjalnej inicjatywie Johnsona głosowało aż 17 torysów, a od głosu wstrzymało się kilku ministrów – rzecz niezwykła w brytyjskiej kulturze politycznej.
Johnson jest jednak zdeterminowany nie tylko dlatego, że od kiedy na przełomie lat 80. i 90. był...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta