Gdy nastrój gór się zmienia
Piękne i niebezpieczne. Tragedie w górach zdarzały się od dawna. Na Giewoncie historia się właśnie powtórzyła. Burza podobna do tegorocznej uśmierciła tam ponad 80 lat temu kilka osób.
Jeden z najwybitniejszych taterników, a już na pewno najlepszy tatrzański literat Wawrzyniec Żuławski, pisał: „Wyprawy górskie stają się dla człowieka, który w nich zasmakował, źródłem głębokich, niezatartych przeżyć, źródłem radości życia, odprężenia i wypoczynku po trudach pracy, źródłem kształtowania sprawności fizycznej i charakteru". Dodawał zaraz jednak, że „nie wolno zapominać, że urzekająca piękność Tatr kryje w sobie liczne niebezpieczeństwa – prawdziwe pułapki dla niedoświadczonych turystów: kruchość skał, strome śliskie trawki, pozornie łatwe, a w dole podcięte urwiskiem żleby... A poza tym wszystkim największa może groźba: kapryśna pogoda tatrzańska".
Dlatego też od dziesięcioleci obowiązuje pewien niepisany kodeks zachowań prawdziwych tatrzańskich turystów. Zgodnie z nim na wyprawy należy wychodzić możliwie najwcześniej rano. Od południa bowiem prawdopodobieństwo wystąpienia burzy staje się coraz większe. To, że w danym momencie jest ładnie, w żadnym razie nie oznacza, że w ciągu godziny pogoda nie może diametralnie się zmienić. Dlatego nawet w słoneczny dzień trzeba brać ze sobą kurtki i ciepłe rzeczy. Nie wolno bez uzasadnionej potrzeby krzyczeć, zrywać roślin.
Te wszystkie prawidła obowiązują na wszystkich szczytach. Również na Giewoncie – górze najlepiej chyba widocznej z Zakopanego – i zapewne z tego powodu budzącej tak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta