„Śmiały” strzela, ułani szarżują
Bitwa pod Mokrą pokazała, że polskie wojsko – słabiej wyposażone, ale dobrze dowodzone – z powodzeniem może stawić czoła niemieckiej nawale.
Pod koniec sierpnia 1939 r. żołnierze Wołyńskiej Brygady Kawalerii otrzymali rozkaz mobilizacji. Na czele jednostki, która miała siedzibę w Równem, zaledwie od czerwca stał pułkownik Julian Filipowicz. Żołnierze pociągami musieli dotrzeć pod Częstochowę, m.in. w okolice wsi Mokra, która znajdowała się wówczas blisko granicy z III Rzeszą. Dowódcy wiedzieli od przemytników oraz wywiadu, że po drugiej stronie granicy zgromadzone są potężne siły niemieckie, w lasach stoją ukryte czołgi.
Dowództwo niemieckiej armii planowało, że w to miejsce uderzy XVI Korpus Pancerny Wehrmachtu gen. Ericha Höpnera. Głównym jego celem miało być przełamanie polskiej obrony i marsz pomiędzy Kielcami i Pabianicami – na Radomsko i Piotrków Trybunalski, a następnie Warszawę. Na północ od Kłobucka na wołyńską brygadę miała uderzyć 4. Dywizja Pancerna Wehrmachtu, którą dowodził gen. Georg-Hans Reinhardt.
Dzisiaj wiemy, że Niemcy mieli dwukrotną przewagę liczebną oraz wielokrotnie przewyższali Polaków siłą ognia. Dysponowali ponad 300 czołgami i wozami pancernymi, a atak miał zostać wsparty przez samoloty bojowe.
Nieznana Niemcom broń
Wołyńska Brygada Kawalerii została wzmocniona 12. Pułkiem Ułanów Podolskich z Kresowej Brygady Kawalerii. Miała ona za zadanie podjąć walkę natychmiast po przekroczeniu przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta