Sprawa Żuławskiego
Był skowytem wzniesionym z samego dna ciała i docierającym do niebiańskich wyżyn. Krzykiem, który wciąż odbija echem, choć jego źródło leży od lat przywalone grobem.
Im dłużej go nie ma, tym bardziej jest obecny. Od kiedy dwa i pół roku temu Andrzej Żuławski zmarł na raka trzustki, a jego ciało pochowano na cmentarzu w Górze Kalwarii, duch reżysera zaczął krążyć nad Polską. W lipcu 2016 r. na świat polskich kin, niemal rok po światowej premierze, przyszedł jego pogrobowiec, „Kosmos", pierwszy po 15-letniej przerwie film Andrzeja Żuławskiego. Ale dopiero ostatnie miesiące to recydywa żuławszczyzny w polskiej kulturze pełną gębą: wznowienie wywiadu rzeki Piotra Kletowskiego i Piotra Mareckiego z reżyserem, biografia „Żuławski. Szaman" Aleksandry Szarłat i wreszcie premiera „Mowy ptaków" w reżyserii jego syna Xawerego. Filmu nie tylko nakręconego na podstawie scenariusza napisanego przez Żuławskiego seniora, ale i zainfekowanego całą jego twórczością.
Wszystko wskazuje więc na to, że nasze rachunki z Andrzejem Żuławskim nie zostały jeszcze wyrównane. Nie chodzi bynajmniej o nagrody, z których w zasadzie jedyną ważną otrzymał w Locarno dopiero za swój ostatni film (co swoją drogą jest ciekawą klamrą – książka Gombrowicza, na podstawie której został nakręcony, również była jego ostatnią, a zarazem tą, za którą otrzymał swoje pierwsze, międzynarodowe wyróżnienie). Bo o ile aktorzy, a właściwie aktorki, za rolę w jego obrazach zdobywali dziesiątki wyróżnień, o tyle on sam zbierał raczej w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
