Reżyser musi czytać
Europejską Nagrodę Filmową za całokształt otrzyma 77-letni Werner Herzog.
Mimo wieku nie zamierza osiąść na laurach. W ostatnim roku pokazał aż trzy filmy: nakręconą w Japonii fabułę „Family Romans" oraz dwa dokumenty „Nomad. Śladami Bruce'a Chatwina" oraz „Herzog/Gorbaczow".
Jest twórcą chodzącym własnymi drogami. I tak naprawdę filmowym samoukiem. Urodził się w 1942 r. w Monachium, ale rósł w małej bawarskiej wsi, do której rodzice uciekli, gdy w czasie wojennych bombardowań zburzony został ich dom. Miał 11 lat, gdy dowiedział się, że istnieje kino. Do wioski przyjechał operator i puścił na prowizorycznie rozpiętym ekranie film. – Zakochałem się w tych ruchomych obrazach – mówi.
Rok później wrócił z rodzicami do Monachium. Tam dzielił mieszkanie z rodziną Klausa Kinskiego. – Wiedziałem już wtedy, że będę kiedyś robił filmy, a Klaus, nieobliczalny histeryk, będzie w nich grał – wspomina dziś Herzog.
Studiował literaturę niemiecką, historię i ekonomię, ale wszystko rzucił, by zająć się kinem. Nie studiował reżyserii, wsławił się za to kradzieżą kamery...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta