Polityczne strachy na Lachy
W życiu publicznym można przestraszyć wszystkim.
Gdy kilka dni temu dokonałem pewnego wpisu na Twitterze, nie sądziłem, że otrzyma on ponad trzy tysiące lajków i setki udostępnień. Jego treść brzmiała mniej więcej tak: „Najbardziej strachliwym stworzeniem na Ziemi jest polski prawicowiec. Boi się wszystkiego: uchodźców, LGBT, dżendera, Niemców, Rosjan, spisku Brukseli, elit, Grety Thunberg, rozpadu rodziny, upadku Kościoła, terrorystów, islamu. Widzi się jako husarz, a jest drżącym zajączkiem". Złośliwi internauci uzupełnili wykaz lęków polskich prawicowców o wegeterianizm, szczepionki i inne groźne zjawiska. Dokonuję lekko ambarasującego autocytatu nie po to, by się chwalić „zasięgami" moich postów na Twitterze, lecz dlatego, że popularność akurat tego wpisu świadczy o tym, że dotknął on czegoś ważnego – roli strachu w polityce.
Żeby być sprawiedliwym, można byłoby także stworzyć zestaw lęków lewicowców: religia, ze szczególnym uwzględnieniem papieża i podstępnych jezuitów oraz Opus Dei, męskie końcówki w wyrazach, polityczną niepoprawność w słowach i uczynkach, tradycyjny model rodziny, procesje Bożego Ciała, globalne ocieplenie, lobby wojskowo-zbrojeniowe w USA itp.
Zatem prawdą jest, że wszystkie strony sporu politycznego posługują się strachem w celu mobilizacji swoich zwolenników. Ale prawdą jest także i to, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta