Tylko media straciłyby barwne opisy
Bez pionu śledczego CBA ujawniałoby tyle samo przypadków łapownictwa.
Centralne Biuro Antykorupcyjne powstało 14 lat temu. To chyba najtrwalsza pamiątka po pierwszej turze rządów PiS. Prace nad projektem trwały od stycznia do maja 2006 r. Szukając założeń powołania instytucji, warto przypomnieć konferencję prasową Jarosława Kaczyńskiego z złożenia projektu do Sejmu (https://www.pb.pl/kaczynski-powolanie-cba-to-wazna-chwila-w-dziejach-panstwa-301113). Twierdził wtedy, że „jeśli chcemy w Polsce pokonać korupcję, identyfikować główne zagrożenia, główne grupy, które się tym na wielką skalę zajmują, to musimy mieć nowe narzędzie". Argumentował, że nowy urząd nie będzie dublował już istniejących, a to dlatego, że „inne organy przeznaczone do tego celu po prostu nie wykonują swoich funkcji".
Dużo szumu
Projekt złożono w Sejmie 16 lutego 2006 r., ustawę uchwalono 12 maja, a weszła w życie 24 lipca tego samego roku. Od tego czasu CBA znane jest z medialnych postępowań, jakie toczyły się z jego udziałem oraz z tego, że kontroluje oświadczenia majątkowe urzędników, polityków, sędziów i prokuratorów. CBA zaczęło z przytupem od sprawy kardiologa dr. G., prowokacji przeciwko Andrzejowi Lepperowi, rodzinie Kwaśniewskich oraz posłance Beacie Sawickiej....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta