Krzyk konającego Boga
Między piątkiem a niedzielą również dla wierzących chrześcijan Bóg jest trupem. Czy powstanie z martwych, okaże się dopiero za dwa długie dni.
Eli, Eli, lema sabachthani?". „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?". Ten rozdzierający, pełen przerażenia krzyk wydaje z siebie konający Chrystus. Tak przynajmniej podają nam ewangelie Marka i Mateusza. U Łukasza czytamy, że na chwilę przed śmiercią „Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego". Jan z kolei jako ostatnie zdanie Syna Bożego notuje: „Wykonało się", po czym wiszący na krzyżu Chrystus opuszcza głowę i oddaje ducha. Marek i Mateusz wspominają wprawdzie, że po swojej rozpaczliwej skardze Jezus „donośnym głosem" wykrzykuje coś jeszcze. Nie podają jednak, jakie dokładnie były to słowa.
Tak przedstawiają się rozbieżności samego Pisma. Można widzieć w tym sprzeczność, można też próbować te odmienne wersje ze sobą uzgodnić. Mnie nie interesują jednak tego rodzaju ćwiczenia z intelektualnej buchalterii ani wyszukane figury syntezy. Nie mam bowiem wątpliwości, że odnotowany przez Marka i Mateusza krzyk osamotnionego Chrystusa wstrząsa nami bez porównania bardziej aniżeli te Jego słowa, o których donoszą Łukasz i Jan. Ów wstrząs każe nam postawić palące pytanie: jak to właściwie jest? Czy krzyk opuszczonego przez Boga Jezusa jest częścią wiary? Czy może odwrotnie – wiara jest częścią tego krzyku?
Wiara i niewiara
Co to w ogóle znaczy „wierzyć" – „wierzyć w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta