Pół mostu na Nilu
Pierwszy tydzień pokoju w Sudanie Południowym zbiegł się w czasie z początkiem Wielkiego Postu. Opowieści o oczekiwaniu i nadziei, o upragnionym zbawieniu w zmartwychwstaniu brzmią dziwnie dwuznacznie w najmłodszym i najsmutniejszym państwie świata.
Długo wyczekiwany pokój przywitano w Sudanie Południowym z rezerwą. – Za dużo się działo przez tę dekadę od ogłoszenia niepodległości, by ludzie teraz łatwo uwierzyli w dobre wiadomości. Wszyscy mają ogromne nadzieje, ale nikt nie chce zapeszać – mówi ks. Shyjan, salezjanin z Indii.
W 2011 r., gdy kraj ogłosił niepodległość, w Dżubie już od roku na 91 FM nadawało założone przez niego Radio Don Bosco. – Referendum niepodległościowe i późniejsze dni bardzo mocno przeżyliśmy, entuzjazm miejscowych był zaraźliwy – opowiada. Na ulice wyległy tłumy, wszędzie trzepotały flagi, a salezjańskie radio przechodziło swój chrzest bojowy, relacjonując wydarzenia z nowej stolicy w sześciu językach.
Ks. Shyjan przyznaje, że po długiej wojnie domowej, która trwała od 1983 r., wszyscy myśleli, że w wolnym kraju, oderwanym od muzułmańskiego Sudanu ze stolicą w Chartumie, czeka ich raj na ziemi. Dziś, po trwającej siedem lat wojnie domowej już wewnątrz własnego państwa, chyba nikt nie ma wątpliwości, że opowiadanie o raju lepiej pozostawić salezjanom. Pokój otwiera przed Sudanem Płd. wielkie możliwości, ale tym bardziej potrzebna jest dziś pomoc ze świata.
Polubcie się w koszarach
W Dżubie lądujemy rano następnego dnia po podpisaniu porozumienia między rządem a opozycją, które...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta