Breżniew mojej młodości
Różnie ludzie reagują na kryzys wieku średniego. Niektórzy, a jest ich całkiem sporo, popadają w biegactwo. To zrozumiałe, dzieci też lubią biegać, a przecież na starość człowiek dziecinnieje. Są tacy, którym biegactwo – samo w sobie niezłe wynaturzenie – przeradza się w triatlon. To zboczenie społecznie dopuszczalne, trzeba tylko uważać przy uprawianiu go, by nam komornik nie zajumał roweru akonto alimentów, co przydarzyło się pewnemu panu Kazimierzowi. Na wszelki wypadek należy unikać poetek.
Są też inne, najbardziej zresztą rozpowszechnione, sposoby przeżywania drugiej lub trzeciej młodości. Ich jednak, ze względu na moralność publiczną, świąteczny czas oraz nakazy zachowania dwumetrowego dystansu, nie będziemy polecać. Są jednak osobnicy – i nimi zająć się mnie przyszło – którzy dziecinnieją w sposób książkowy. Dosłownie książkowy, bo wracają do lektur młodości.
Zaobserwowałem to po raz pierwszy, niejako przypadkiem, u Ryszarda Legutki, który to filozof – tak, filozof, bo przecież z niego taki polityk, że słów szkoda – grzecznie sobie siedział i czegoś słuchał. Muzyka? Jakoś mnie nie pasował profesor do wizji młodziana w słuchawkach zapodającego jakiś, za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta