Da się ukręcić łeb zawiadomieniu
Można było zakończyć sprawę umorzeniem uporządkowanym i mniej krzykliwym.
W aferze, jaka się rozpętała po wszczęciu śledztwa w sprawie organizacji powszechnego głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich nie dziwi ani jego wszczęcie, ani jego umorzenie. Zaskakuje co innego.
Prawnik praktyk śledzący na co dzień prasę, słuchający radia, czy też zerkający w telewizyjne programy informacyjne nie mógł nie wiedzieć, że są zastrzeżenia do bezpieczeństwa wyborów w maju. W tym kierunku szła opinia Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, tak wypowiadali się liczni lekarze praktycy i naukowcy, których przytaczają media niechętne PiS. I nawet głosy odmienne w mediach rządowi przychylnych nie usunęły wątpliwości i podejrzeń, że takie wybory sprowadzą powszechne zagrożenie epidemiczne.
Jeżeli uwzględni się też kontrowersje dotyczące druku kart, czy też pakietów wyborczych i wydawania na to publicznych środków bez podstawy prawnej, albo odebranie kompetencji Państwowej Komisji Wyborczej, przekupywanie listonoszy czy porażające bezprawnością transfery naszych danych osobowych z bazy PESEL do Poczty Polskiej jedynie na podstawie polecenia premiera, albo też protesty samorządowców, to mógł dziwić (i dziwił) tylko brak wcześniejszego zainteresowania prokuratury. Wszczęcia postępowania przygotowawczego w tej sprawie należało się więc spodziewać.
Widać brak argumentów
Nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta