Wirus zabija nawet państwa
Wielka Brytania, Hiszpania i Belgia weszły w pandemię jako pacjenci wysokiego ryzyka, z przewlekłą chorobą separatyzmu. Tej zarazy mogą więc nie przetrwać.
Boris Johnson nie był ze swojego przemówienia zadowolony. Kilka razy powtarzał nagranie, mówił współpracownikom, że „to wszystko bardzo skomplikowane". Przeczuwał, że z tego nic dobrego nie wyjdzie.
I faktycznie, wystąpienie premiera z 10 maja, w którym zapowiada, że choć blokada będzie zniesiona, to przecież trzeba „pozostać czujnym" („stay alert"), zostało przez społeczeństwo zrozumiane jednoznacznie: jako przyzwolenie do powrotu do dawnego życia. Na drugi dzień wąziutkie perony 157-letniego, londyńskiego metra zapełniły się nieprzebranym tłumem. O utrzymywaniu „bezpiecznego oddalenia" nie było mowy, podobnie zresztą, jak w pubach, parkach czy szkołach, gdzie nikt za bardzo o tym nie myślał.
Reforma Blaira
Tyle że w Walii, Irlandii Północnej i Szkocji Johnsona nie posłuchano. Ulice Cardiff, Belfastu i Edynburga pozostały puste, bo władze tych prowincji nie poszły za wskazaniami szefa rządu. Ku zaskoczeniu wielu Brytyjczyków, a może i samego premiera, okazało się, że na mocy wprowadzonych jeszcze pod koniec lat 90. przepisów o „przekazaniu" („devolution") władzy z Londynu do trzech wspomnianych ośrodków, zdawałoby się niewinne zapisy o kompetencjach w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta