Strefa komfortu
Prawa i wolności obywateli, naszych „klientów" wymiaru sprawiedliwości, muszą się znaleźć na pierwszym miejscu.
Rytm ostatnich dni wyznaczają dwa imiona: Kazimierz i Jarosław. Pierwszy zaśpiewał o drugim, wychodząc z dotychczasowej strefy komfortu i kohabitacji z władzą. Dzięki temu wszedł w inną strefę komfortu, mierzoną ogromną popularnością, odsłonami na YouTubie i profitami finansowymi z kolejnych kliknięć. Drugi także wyszedł ze strefy komfortu, publicznie zabierając głos w obronie transparentności mediów publicznych i szacunku dla ofiarności oraz poświęcenia ministra Szumowskiego. Dzięki temu wszedł w strefę komfortu mierzoną poparciem elektoratu dla konieczności rozprawienia się z komunistycznymi pozostałościami w mediach publicznych.
Nie rzecz jednak, aby zajmować się owymi dżentelmenami. Oni żyją w strefie komfortu niedostępnej nawet dla sędziów, nawet tych z SN. Warto zatem zwrócić uwagę na strefy komfortu, z których wychodzimy, bo nie zawsze przywodzą nas do lepszej przestrzeni. Jedno jest dla mnie jednak pewne. W prawdziwym życiu, takim niedostępnym dla wspomnianych panów K. i J., strefa komfortu, w którym funkcjonujemy, jest czasami równocześnie pierzyną, skorupą i zbroją. Niechętnie ją opuszczamy, a jeśli już, to z nadzieją, że do niej powrócimy. Dotyczy to wszystkich, także sędziów. Sam przyznam, że miałbym duży problem z wyjściem ze swej strefy komfortu. Na przykład po to, aby umierać za kraj. Albo choćby za konstytucję tak szarganą i deptaną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta