Jak już chwalić NBP, to jednak z opamiętaniem
Jakie korzyści z polityki monetarnej ma sektor finansowy, już wiemy. Słabsze wyniki banków i rosnące koszty usług dla klientów – pisze główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Cóż takiego „godnego pochwały" w działaniach NBP w kryzysie znalazła pani Elżbieta Chojna-Duch, („Działania NBP w kryzysie godne pochwały", „Rzeczpospolita" z 20.08.20)? Jeden artykuł dziennikarza w „Financial Timesie" z 8 sierpnia, traktujący o bankach centralnych na rynkach wschodzących, gdzie NBP traktowany jest marginalnie? Grzecznościową ogólną uwagę rzuconą przez szefową Międzynarodowego Funduszu Walutowego nie wiadomo gdzie i kiedy? Zakup złota? Ujemne realne stopy procentowe? Skup SPW i obligacji z gwarancjami SP na ponad 100 mld złotych, z perspektywą dojścia do 200 mld?
„Mało się ostatnio mówi o polityce NBP" – pisze pani Chojna-Duch. Rozumiem, że chodzi o politykę monetarną. Ależ wprost przeciwnie. Nie tylko mówi się dużo, ale pisze jeszcze więcej. Tyle że analizując merytorycznie cele polityki pieniężnej i jej skuteczność. A przede wszystkim jest to – jak bóg przykazał – analiza kosztów i korzyści. Śladu tego nie ma w panegiryku byłej członkini RPP.
Uzupełnijmy więc – w największym skrócie – te braki.
Rozjechane agregaty
Zacznijmy od głęboko ujemnych realnych stóp procentowych i sprowadzenia podstawowej stopy NBP do poziomu 0,10 proc. przy – w najbardziej optymistycznych scenariuszach – inflacji w okresie oddziaływania polityki pieniężnej na poziomie ok. 1,5 proc....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta