Automatyczny i ilościowy podział jest niezasadny
Joanna Hołowińska, Piotr Trębicki Propozycja nowego podziału kosztów traci z oczu okoliczność, że odwołania nie tylko mają poprawiać sytuację wykonawcy odwołującego się do Krajowej Izby Odwoławczej, ale pozytywnie wpływają na interes publiczny, naprawiający czy choćby korygując rozstrzygnięcia zamawiających.
Trwają konsultacje projektów rozporządzeń do nowego prawa zamówień publicznych, które zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2021 roku. Wprowadzane mają być istotne zmiany dotyczące ponoszenia kosztów postępowania odwoławczego.
Obecnie, co do zasady, to jest poza wyjątkowymi orzeczeniami Krajowej Izby Odwoławczej czy sądów okręgowych, jeśli odwołanie jest uwzględniane, to koszty postępowania ponosił zamawiający jako organizator przetargu i „autor" zaskarżonej i podważonej przed KIO decyzji, jeśli zaś było oddalane – podmiot wnoszący odwołanie. Zdarzyły się podziały „stosunkowe", zgodnie z § 5 ust. 4 rozporządzenia, ale były raczej wyjątkiem, np. w wyroku z 3 kwietnia 2017 r. (sygn. akt KIO 548/17) za taką możliwością opowiedział się kilkukrotnie Sąd Okręgowy w Warszawie, m.in. w postanowieniu z 18 grudnia 2018 r. (sygn. XXIII Ga 830/18). Według propozycji z projektu rozporządzenia prezesa Rady Ministrów w sprawie szczegółowych rodzajów kosztów postępowania odwoławczego, ich rozliczania oraz wysokości i sposobu pobierania wpisu od odwołania, koszty mają być już dzielone na obydwie strony w zależności od liczby uwzględnionych zarzutów.
Także koszty wpisu
Przede wszystkim nie tylko o pieniądze dla prawnika chodzi. Dzielone lub znoszone wzajemnie byłyby zatem nie tylko koszty...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta