Porażka car-sharingu. Znikną elektryczne auta od innogy
Auta na minuty miały być przyszłością transportu, ale przegrały z pandemią. Operatorzy takich flot jeden po drugim zwijają biznes. Teraz z ulic zjedzie aż 500 „elektryków" – ustaliła „Rzeczpospolita". MICHAŁ DUSZCZYK
Energetyczna spółka wycofuje się z car-sharingu. Tym samym do połowy marca br. z mapy zniknie innogyGO, jedna z największych elektrycznych flot tego typu na świecie. Powód? Biznes był nierentowny, a dobiła go epidemia koronawirusa, która spłoszyła użytkowników. Koncern zapewnia nas jednak, że nie rezygnuje ze wspierania elektromobilności nad Wisłą i zamierza angażować się w rozwój infrastruktury do ładowania e-pojazdów.
Biznes okazał się nieprzewidywalny
– Od marca ub.r. cały transport miejski znalazł się w ciężkiej sytuacji. Auta na minuty radziły sobie stosunkowo najlepiej, choć i tak car-sharing mocno ucierpiał przez Covid-19 – mówi nam Andrzej Popławski, szef działu elektromobilności w innogy Polska.
Jak zaznacza, prowadzenie tego biznesu stało się bardzo trudne. A do tego prognozy względem rozwoju car-sharingu okazały się dalekie od rzeczywistości. – Przez pandemię działalność ta jest dziś kompletnie nieprzewidywalna. Ponadto ta kategoria usług nie rosła tak szybko, jak się spodziewaliśmy, co przy dużej konkurencji sprawiło, że zdecydowaliśmy o zamknięciu tego biznesu – wyjaśnia.
Flota innogyGO liczy ok. 500 BMW i3. Teraz mają być one sukcesywnie ściągane z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta