Białorusini nie odpuszczą
Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji, o represjach, nadziejach, sankcjach i postawie Zachodu.
Reżim Aleksandra Łukaszenki 23 maja zmusił do lądowania w Mińsku samolot pasażerski z opozycyjnym dziennikarzem Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie. Dzięki temu świat sobie przypomniał o białoruskiej dyktaturze?
Rzeczywiście, o Białorusi dopiero wtedy znowu zaczęto mówić. Ze względów dyplomatycznych nie mogę nikogo krytykować, ale przykro, że o Białorusi szybko zapomniano. A przecież nic się nie zmieniło, ludzie tak samo cierpią, tak samo ludzi porywają. Ale mimo to świat odwrócił swoją uwagę od Białorusi i to smutne. Dopiero po porwaniu samolotu zaczęto znów mówić, Łukaszenko zrobił sobie niedźwiedzią przysługę. Przecież dążył do tego, by świat o nim zapomniał i niestety wszystko ku temu zmierzało. Ale on pragnie zachować władzę za wszelką cenę i nie myśli racjonalnie, poprzez swoją nienawiść do przeciwników, do Ramana Pratasiewicza, zdecydował się na skandal międzynarodowy. Nie wiem, co to oznacza, głupotę?
Tydzień przed Pratasiewiczem leciała pani z Aten do Wilna tą samą trasą i tą samą linią lotniczą. Media spekulowały, że to pani początkowo była celem reżimu.
Opowiem, jak to było. Nie mieliśmy wcześniej biletów, kupiliśmy bardzo późnym wieczorem, a rano już mieliśmy samolot. Możemy tylko spekulować. Widzieliśmy też to pismo, które jakoby zostało wysłane od Hamasu ze Szwajcarii [Mińsk twierdzi, że dostał e-maila...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta