Rozbitkowie na plażach Bikini
Trudno było nie znaleźć się pod wrażeniem unoszącego się znad powierzchni wody atomowego grzyba. Wrażeniem czysto estetycznym, jakie wywrzeć jest w stanie tylko naga siła. Bo czy blizna albo wrzód, dopóki nie nazwie się ich w ten sposób i nie połączy w wyobraźni z chorobą i cierpieniem, nie mogłyby się wydać bezinteresownie piękne? Jak kwiaty wyrastające na powierzchni ciała? Piękno pryska dopiero za dotknięciem kontekstu, całej przyziemności świata.
A u wybrzeży Bikini kontekstu nie było. Tak jak ofiar, bólu i ruin. Byli za to dziennikarze z aparatami i kamerami filmowymi, gotowi do uwiecznienia przebłysku mocy i piękna atomowego imperium. Hiroszima, ledwo rok wcześniej, była dokumentem, Bikini stało się teatrem. W niecały rok po pierwszej nuklearnej próbie operacja o chwytliwym kryptonimie „Crossroads", „Rozstaje", stała się hitem sezonu. Przez cztery dni. Bo gdy pewien francuski inżynier samochodowy usłyszał o niej w radiu, doznał olśnienia. Ciało stało się wreszcie słowem; kostium kąpielowy jego autorstwa znalazł odpowiednie imię. I komu jeszcze dzisiaj, zakładając, że nie jest seksualnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta