Kuba nie jest państwem upadłym
To, co jest zaskakujące w reakcji kubańskiego prezydenta na uliczne protesty, to umiar, z jakim sięgnął po przemoc. To rzecz wyjątkowa w kraju, który nie przywykł do manifestacji - mówi Carlos Alonso Zaldivar, były ambasadorem Królestwa Hiszpanii w Hawanie.
Plus Minus: Od przejęcia władzy przez Fidela Castro w 1959 r., Kuba nigdy nie była świadkiem tak masowych protestów jak ostatnio. Co się stało?
Ludzie wyszli na ulice, bo nie mają co jeść. Nie mogą też zdobyć podstawowych leków. Życie codzienne jest bardzo trudne.
Po 63 latach rewolucji stoimy więc u progu upadku komunizmu?
Nie. Kubańczycy potrafią zacisnąć zęby, wytrzymać. W szczególności, jeśli czują zagrożenie dla rewolucji z zewnątrz. To jest wyspa, to jest forteca. Specyficzna mentalność. Zresztą komunizm upadł tam, gdzie został narzucony przez Związek Radziecki, Rosję. Ale tam, gdzie zrodził się samoczynnie, jak w Chinach, Wietnamie czy właśnie na Kubie, trwa. Ale tak naprawdę to, co nie przemija, to obsesja mediów, tępa lub celowa, nazywania tego systemu komunizmem i utożsamiania go z ZSRR.
Trzymając się jednak tej nazwy, trudno nie zauważyć, że krajów, które jak Kuba czy Korea Północna zdołały utrzymać ustrój komunistyczny po upadku Związku Radzieckiego, jest bardzo mało. Co, poza tym, że rewolucję przeprowadzili sami Kubańczycy, a nie została ona przyniesiona na bagnetach Armii Radzieckiej, tłumaczy taką odporność?
Analogia z Chinami wiele tu wyjaśnia. Przywódcy Komunistycznej Partii Chin ostrzegli prezesów największych chińskich koncernów technologicznych,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta