Rozwiązanie bardzo pożyteczne, ale w określonych sytuacjach
Przydomowa oczyszczalnia ścieków staje się kolejnym, obok zielonych technologii, rozwiązaniem zyskującym popularność w nowoczesnym budownictwie. W tym przypadku warto jednak zastanowić się nad sensem inwestycji.
– Domowe oczyszczalnie ścieków mogą być rozwiązaniem bardzo pożytecznym i skutecznym, ale tylko w sytuacji, gdy są montowane w miejscach, w których nie ma dostępu, i nie ma szans na uzyskanie dostępu do sieci kanalizacyjnej – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Klara Ramm, ekspertka Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie". Biorąc pod uwagę dobroczynne skutki dla środowiska, tradycyjna kanalizacja wciąż pozostaje rozwiązaniem najbezpieczniejszym dla środowiska.
Jej zdaniem nasza przydomowa instalacja ma sens w tych ściśle określonych okolicznościach. – Jeżeli budujemy lub mamy dom daleko od sieci kanalizacyjnej, w terenie o rozproszonej zabudowie albo trudnym z rozmaitych innych powodów, np. wysoko w górach, gdzie kanalizacja raczej nigdy nie dotrze – wtedy możemy się zdecydować na taką instalację zamiast szamba – wskazuje.
Szybki rozwój rynku
Niemal dekadę temu przydomowa instalacja tego typu była rzadkością: w 2012 r. szacowano, że zdecydowało się na nią około 3,4 proc. gospodarstw domowych, które nie były podłączone do sieci. Z czasem liczba takich minioczyszczalni zaczęła rosnąć – z rozmaitych powodów zresztą, bowiem część właścicieli domów (czy szerzej: nieruchomości) decydowała się na to rozwiązanie, chcąc zrezygnować z mało ekologicznego i estetycznego tradycyjnego szamba. Inni próbowali...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta