NATO podzielone wobec Rosji
Ameryce nie udało się zbudować jednolitego stanowiska sojuszu na wypadek inwazji na Ukrainę. Przyznał to sam Biden.
Te różnice zdań mogą mieć epokowe znaczenie dla przyszłości Europy.
– Jeśli Rosjanie dojdą do wniosku, że Zachód nie podchodzi do tego na serio i zamierza jedynie śledzić w telewizji inwazję na Ukrainę, rzucą się na swoją ofiarę – mówi Deutsche Welle specjalizujący się w Europie Wschodniej niemiecki ekspert Gustav Gressel.
W piątek w Genewie na „rozmowy ostatniej szansy" umówiony jest z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem sekretarz stanu Antony Blinken. Amerykanin zamierza grać twardo. Wiadomo już, że nie spełni podstawowego żądania Rosjan: przekazania w tym tygodniu gwarancji na piśmie, że NATO nigdy nie przyzna członkostwa Ukrainie oraz że wojska alianckie zostaną wycofane z flanki wschodniej sojuszu. I to mimo że Rosjanie kuszą ofertą kolejnego szczytu Biden-Putin zaraz po otrzymaniu pisemnej odpowiedzi. Więcej: Blinken zasugerował, że warunki Kremla są tak abstrakcyjne, iż „nie wiadomo tak naprawdę, o co chodzi Rosjanom".
Niemiecki błąd
Jednak Gressel ostrzega, że aby zniechęcić Moskwę do wojny, nie wystarczy twardo negocjować. Trzeba też mieć w zanadrzu wiarygodną groźbę wprowadzenia sankcji na wypadek rosyjskiego uderzenia. A z tym jest znacznie gorzej. Ujawnił to w nocy z środy na czwartek (czasu warszawskiego) Joe Biden....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta