Wiara w Kreml lub w rakiety
Rosja i Turcja debatują o ukraińskich zbożach, podczas gdy front utknął w pozycyjnych walkach.
– Co z ukradzionego z Ukrainy, poza zbożem, udało wam się już sprzedać? – na konferencji prasowej w Ankarze jeden z dziennikarzy zapytał rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa.
Szef kremlowskiej dyplomacji był tak zaskoczony, że poprosił o powtórzenie pytania, po czym zaczął mówić o „publicznie wyznaczonych celach operacji, usunięciu nacisku neonazistowskiego reżimu (z Kijowa) na wschodnią Ukrainę”.
Złodzieje i paserzy
Jeszcze na początku maja po wschodniej części Morza Śródziemnego krążył rosyjski statek Matros Pozynycz, załadowany 27 tys. ton ukraińskiego zboża, ukradzionego z elewatorów w okupowanym porcie w Bierdiańsku. W Egipcie i Libanie odmówiono zakupu jego ładunku, zawinął w końcu do Syrii i możliwe, że tam je sprzedał.
Pierwsze informacje o kradzieży ukraińskich zbóż z głębi okupowanych terenów (z obwodu zaporoskiego) pojawiły się również na początku maja. Ładunki wywożono stamtąd konwojami ciężarówek na Krym i tam sprzedawano. W środę zaś miejscowa, rosyjska telewizja na półwyspie poinformowała „z dumą i radością, że w stronę Krymu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta