Reparacje wojenne nie są kiełbasą wyborczą
Odszkodowania od Niemiec za napaść na Polskę i jej okupację w latach 1939–1945 po prostu nam się należą. W tej kwestii nie ma najmniejszej wątpliwości. Wszelka dyskusja o zasadności polskich roszczeń wobec Niemiec jest haniebna. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy cwaniacy polityczni zaczynają wykorzystywać ten temat do swojej nieczystej gry wyborczej.
Nie jestem wyborcą PiS. Tyle o moich sympatiach politycznych. Zresztą cała polska scena polityczna napawa mnie wstrętem. Z historycznego punktu widzenia uważam, że epoka wielkich wizjonerów politycznych i prawdziwych mężów stanu odeszła do lamusa. Wizjonerów zastąpili cyniczni cwaniacy, a działaczy społecznych – jednostki pasożytnicze. Mogę mieć jedynie nadzieję, że kiedyś powstanie formacja polityczna, która będzie prawdziwie wolnościowa i zredukuje rolę państwa w życiu obywatela do niezbędnego minimum.
Przeraża mnie, że tak poważny, wręcz traumatyczny temat w dziejach naszego narodu, jak potworna kaźń obywateli polskich podczas niemieckiej okupacji, staje się dzisiaj przedmiotem prymitywnych przepychanek politycznych i medialnych kpin. Jest skrajną bezczelnością, że przywódca rządzącej partii świadomie przemienia ten niezwykle ważny akt sprawiedliwości dziejowej w przedmiot swojej gry politycznej. Odszkodowania wojenne, które należą się każdej polskiej rodzinie, niezależnie od wyznania czy pochodzenia, stały się dzisiaj kiełbasą wyborczą partii rządzącej i pośmiewiskiem wszelkiej maści opozycji. Czy naprawdę żadna ze stron tej cyrkowej przepychanki nie wyczuwa powagi sprawy? Czy śmierć ponad 5 mln naszych rodaków, a często naszych rodziców, dziadków i krewnych, może być obiektem zwykłej pyskówy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta