Czas uwolnić temat reparacji z przekłamań
Rzetelna analiza nikogo nie interesuje. W debacie głos zabierają osoby bez kwalifikacji z prawa międzynarodowego publicznego.
Jako prawnik zajmujący się na co dzień prawem międzynarodowym publicznym czuję dyskomfort przy lekturze publikacji prasowych i wypowiedzi polityków o prawnych aspektach roszczeń reparacyjnych wysuwanych przez rząd polski względem Republiki Federalnej Niemiec. Wynika on z prozaicznej okoliczności: rzetelna analiza prawna problemu nikogo nie interesuje. Przede wszystkim polityków obozu władzy, na tyle ułomnych poznawczo, że nie potrafią albo nie chcą zrozumieć podstawowych mechanizmów regulujących stosunki międzynarodowe.
Trudny i wymagający wysiłku intelektualnego proces gromadzenia niezbędnej wiedzy jest im zresztą zbędny: reparacje to wygodna maczuga do okładania przeciwników politycznych tematem niemieckim i szansa na poprawienie słupków poparcia u suwerena. W debacie głos zabierają często dyletanci, cynicy lub osoby uważające (błędnie), że posiadają kwalifikacje do wypowiadania się w trudnej materii prawa międzynarodowego publicznego. Przykładem tzw. raport o stratach wojennych przygotowany przez Instytut ds. Szacowania Strat Wojennych im. Jana Karskiego. Zastanawiające, że wśród autorów lub recenzentów raportu nie znalazła się ani jedna osoba legitymująca się co najmniej dostateczną wiedzą o prawie międzynarodowym. Wyjaśnia to rozmiar przekłamań i kompromitujących błędów merytorycznych, chociażby na str. 40–41 raportu. Przeczytać tam można twierdzenia urągające...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta