Futbol jest ważny, ale baseball wciąż ważniejszy
Dziś Japonia gra w 1/8 finału z Chorwacją. O swoich pięciu latach w japońskiej lidze w klubie Jubilo Iwata opowiada Krzysztof Kamiński, dziś bramkarz Wisły Płock.
Jest pan zdziwiony tym, jak dobrze zagrała reprezentacja Japonii?
Piłka japońska jest bardzo niedoceniana, ale też patrząc, kto grał w tej grupie, to awans z pierwszego miejsca jest zaskoczeniem. Nastroje w Japonii były takie, że trzeba będzie walczyć w najlepszym wypadku o drugie miejsce. Japończycy liczyli na zwycięstwo z Kostaryką i urwanie punktu z Hiszpanią lub Niemcami, co mogłoby dać awans przy korzystnym układzie innych wyników.
Co zadecydowało o tym sukcesie?
Ktoś może powiedzieć, że byli silni słabością faworytów, ale to nieprawda. Hiszpanie świetnie zagrali z Kostaryką. Pierwsza połowa Niemców w meczu z Japonią była perfekcyjna. Kiedyś zarzucano Japończykom, że mogą mieć dziesięć sytuacji, a wykorzystają jedną, może dwie. Zawsze uwielbiali długo wymieniać piłkę, mieć ją przy nodze, szukać lepiej ustawionego kolegi, rzadko decydowali się na strzały z dystansu. Teraz wychodzili na prowadzenie, oddawali inicjatywę i świetnie się w tych realiach odnajdywali.
To granie drużynowe wynikało z ich mentalności i stawiania zespołu w centrum?
Japońską piłkę charakteryzuje to, że nie mają klasycznej „dziewiątki”. Tacy piłkarze się u nich nie pojawiają. Nie wiem, czy wynika to ze szkolenia, czy z ich fizyczności. Japończycy są mobilni, ale nie silni, nie potrafią się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta