Paląca potrzeba przekształceń w ciepłownictwie
Pod względem medialnej atrakcyjności ciepłowniom trudno mierzyć się z wielkimi elektrowniami. W efekcie sektor ciepłowniczy jest zaniedbany i może się okazać finansową studnią bez dna.
Energetyka zwykła nam się kojarzyć z wielkimi projektami, jak elektrownie nuklearne czy transformacja miksu energetycznego w kierunku odnawialnych źródeł energii. Widmo blackoutu przyciąga uwagę znacznie bardziej niż wizja chłodnych grzejników. Być może w ten sposób należałoby tłumaczyć wieloletnie lekceważenie problemów ciepłowników – i finalnie, fatalną sytuację branży.
Podsumował ją w opublikowanej w lutym analizie ekspert Klubu Jagiellońskiego Paweł Marszaluk. Jak podkreśla autor tego opracowania, tylko w 2020 r. ciepłownie i elektrociepłownie wydały na unijne uprawnienia do emisji CO2 aż 11 miliardów złotych, co stanowiło piątą część ich przychodów. W kolejnym roku na sektorze zaczął odbijać się kryzys energetyczny (który przecież zaczął się kilka miesięcy przed rosyjską agresją na Ukrainę). W efekcie ciepłownictwo nie tylko wydaje wszystko, co zarobiło (a jego zyski ogranicza przecież system taryfowy), ale wręcz pogrąża się w długach – i przesuwa inwestycje modernizacyjne na „kiedyś”. Jak szacuje Marszaluk, te wydatki do 2026 r. mogą przebić próg 250 mld zł – i te pieniądze będzie musiało wysupłać państwo, bo w portfelach przedsiębiorstw ciepłowniczych od dawna widać dno.
Wcześniej czy później, ciepłownictwo stanie się też tematem rozgrywek politycznych – jak dziś OZE czy wielka elektroenergetyka. Latem możemy, jakkolwiek przykro to dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta