Mit polskiej żywności
Nie jemy zdrowo. I nie chodzi tu o swoistość naszej kuchni – tłustej i ciężkiej, tylko o potrawy, które już dawno nie są ani naturalne, ani zdrowe.
Pytają mnie nieraz, czy będąc w odległym świecie, tęsknię za polską kuchnią. Zdecydowanie nie, ale gdy wracam do kraju, to rzeczywiście rozglądam się trochę za bigosem, żeberkami w miodzie, kaszanką czy śledziami. Ale powiedzmy sobie szczerze, coraz trudniej jest wzdychać do naszych tradycyjnych specjałów. Nie jemy zdrowo. I nie chodzi tu o swoistość naszej kuchni – tłustej i ciężkiej, tylko o potrawy, które już dawno nie są ani naturalne, ani zdrowe. Moja małżonka Linda twierdzi, że polska żywność jest apetyczna i godna uwagi głównie w reklamach.
Nieczysty interes
Budowany latami mit o rodzimych wiktuałach już dawno legł w gruzach. Są one nie tylko niskiej jakości, ale i niebezpieczne, bo zawierają tony antybiotyków, groźne bakterie i zanieczyszczenia. Wyniki kontroli Najwyższej Izby Kontroli są druzgocące, inspektorzy w swoich raportach nie zostawiają suchej nitki na producentach. Twierdzą, że dary boże, które trafiają na nasze stoły, często w ogóle nie powinny znaleźć się w sklepach, bo mogą być wręcz groźne dla zdrowia i życia konsumentów. Kebaby z ptasią grypą, salmonellą czy podrobiona strawa to codzienność ojczystych spożywców. Audyty Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny pokazują, że w kraju nad Wisłą rzadko możemy mieć pewność, że to, co jemy, jest świeże i zdrowe, niepodrabiane i przechowywane w odpowiednich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta