USA na osi z Polską
Premier Morawiecki w Waszyngtonie starał się wykorzystać na rzecz relacji z USA obawy tamtejszych elit wobec Chin.
W polityce liczy się wyczucie czasu – „timing”, jak mówią konsultanci i spindoktorzy. Moment wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Waszyngtonie – która trwała trzy dni i obejmowała m.in. rozmowy z wiceprezydent Kamalą Harris i przedstawicielami amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego – wyznaczyły słowa prezydenta Francji o „strategicznej autonomii” Europy i o Tajwanie. Te słowa były gorąco komentowane w Waszyngtonie. Sama wizyta była oczywiście przygotowywana dużo wcześniej.
Trudno się jednak dziwić, że premier Morawiecki niemal w każdym wystąpieniu publicznym wspominał o Chinach i o ryzyku rosyjsko-chińskiego sojuszu w kontekście ryzyk dla globalnego porządku. A to nuta, która waszyngtońską elitę naprawdę porusza. – Jeśli nie daj Boże upadnie Ukraina, to Tajwan będzie następny – powiedział Morawiecki w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
