Nowe oblicza tradycyjnej klasyki
Grał Branford Marsalis, a teraz będzie Brahms. Cały sezon Filharmonii Narodowej był właśnie tak różnorodny.
Wielka indywidualność muzyki improwizowanej, saksofonista Branford Marsalis, wykonała w Warszawie utwory Erwina Schulhoffa i Jacoba ter Veldhuisa w luźny sposób wiążące się z jazzem. Grał pięknym, ciepłym dźwiękiem i z dyscypliną godną muzyka klasycznego. Tylko w spontanicznym bisie pozwolił sobie na chwilę improwizacji.
Wyraziściej „czuła bluesa” orkiestra Filharmonii Narodowej w dwóch utworach XX-wiecznych kompozytorów (Spolianskiego i Bernsteina). W całości zaś ten wieczór wychodził poza tradycyjny kanon, z jakim kojarzone są koncerty filharmoniczne.
Nieoczywiste wybory
Dyrektor artystyczny narodowej instytucji Andrzej Boreyko stara się zerwać ze stereotypowym obrazem filharmonii, przyciągnąć nową i co ważne – młodszą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta