Zarobki kolarzy w tyle za bardziej popularnymi sportami
W sobotę w Bilbao rozpoczął się Tour de France, największy i najbardziej prestiżowy wyścig kolarski na świecie. Pula nagród wynosi 2,3 mln euro. To mało, ale znani kolarze zarabiają całkiem nieźle.
Ta kwota może szokować, zwłaszcza że faktycznie jest nawet odrobinę niższa. Organizatorzy Wielkiej Pętli przeznaczyli w tym roku na wszystkie premie dokładnie 2 282 000 euro. Zwycięzca wyścigu – w zeszłym roku był nim Duńczyk Jonas Vingegaard i jest faworytem również w tym sezonie – otrzyma 500 tys. euro, drugi na mecie – 200 tys., a trzeci – 100 tys. Kolarze, którzy zajmą od 20. do 160. miejsca, dostają po tysiąc euro.
Premia idzie do kapelusza
W poszczególnych kategoriach premie sprawiają wrażenie, jakby nie doceniały wysiłku uczestników Tour de France, zwłaszcza że mowa o jednym z najbardziej wymagających i konkurencyjnych sportów. Zwycięzca klasyfikacji górskiej czy sprinterskiej zabierze do domu 25 tys. euro. Najbardziej waleczny kolarz wyścigu, czyli ten, który najczęściej ucieka, ale potem przed metą dogania go pociąg sprinterów, dostaje 20 tys. Zwycięstwo etapowe wyceniane jest na 11 tys. euro, drugie miejsce – na 5,5 tys., a trzecie – 2,8 tys.
Za jeden dzień przejechany w żółtej koszulce lidera zawodnik dostaje 500 euro, w innej koszulce (np. najlepszego górala czy sprintera) – 300 euro. Pierwsza pozycja na premii sprinterskiej (dawniej określano ją w Polsce jako lotny finisz) gwarantuje nagrodę w wysokości 1500 euro. Zwycięzca premii „hors-categorie”, czyli „poza kategorią”, najtrudniejszej premii górskiej, zgarnia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta