MOje prawo jest lepsze niż twoje
W odbiorze społecznym nie ma konstytucji dla wszystkich – każdy ma swoją. To prowadzi do eliminacji konstytucji. A rację ma ten, kto jest silniejszy. Rozmowa z Prof. Ryszardem Piotrowskim, konstytucjonalistą
Od kilku tygodni co rano sprawdzam w serwisach informacyjnych, kto dziś na kogo nasłał policję, kto komu zablokował karty wejściowe, kto kogo odsunął od stanowiska, a kto się z tym nie zgadza. Czy pan profesor też tak ma?
Tak, oczywiście. Pewien poeta pisał: „Ojczyzno, co ja z tobą mam, każdego dnia okropny kram”. To, co się dzieje, jest niesłychanie denerwujące i myślę, że nie tylko ja czuję się uciemiężony nieustanną gonitwą niespodziewanych zwrotów akcji. Wszyscy, którzy tego doświadczają, mają ochotę nie słuchać wiadomości, nie przeglądać serwisów i nie czytać gazet. To bardzo wygodne dla każdej władzy, bo im mniej ludzie wiedzą, tym w mniejszym stopniu są zdolni do krytykowania rządzących.
Ten chaos i galimatias obserwujemy od przejęcia władzy przez ugrupowania, które same siebie nazywają demokratycznymi. Ale wcześniej też były takie sytuacje. Czy powinniśmy zadać sobie pytanie, kto to wszystko zaczął?
To pytanie nie ma sensu. Odsłaniając kolejne fragmenty naszej przeszłości po roku 1989, przekonujemy się, że zawsze prawo było na dalszym planie wobec bieżących potrzeb politycznych, gospodarczych, ambicjonalnych. Zatem to, co teraz obserwujemy, jest nieuchronnie związane z samą naturą polityki, która żywi się doraźnymi przewagami, kłamstwem, nienawiścią – i dzięki temu istnieje. Gdy spojrzymy na to z pewnej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta