Ktoś tu nie odrobił lekcji
Chcieliśmy z uczniami i ich rodzicami porozmawiać o obiecanym przez rząd końcu prac domowych. Okazało się, że wystarczy trącić jedną strunę, by rozległ się koncert życzeń (i zażaleń) pod adresem całej polskiej szkoły.
Do rozmowy zapraszam Ewę, która ma doktorat z nauk humanistycznych i wykłada na warszawskiej uczelni, oraz jej dwóch nastoletnich synów. Ewa parkuje jeszcze samochód, gdy już siadamy w kawiarni z Markiem i Pawłem (imiona zmienione), dosiada się do nas, kiedy przerzucamy się luźnymi uwagami na temat dojrzałości.
– Za rok, kilkanaście miesięcy synowie zgodnie z prawem będą mogli robić wszystko, czego teraz im nie wolno: pić, palić, posiadać broń. A w tej chwili dostają jedynkę, jeśli w ciągu semestru trzy razy zapomną podręcznika. I ja się zastanawiam, co takiego się zmienia między 16., 17. rokiem życia a osiemnastką, że jednego dnia można kogoś traktować jak brzdąca, którego się strofuje, a następnego już trzeba jak dorosłego – irytuje się Ewa. Za chwilę dodatkowo bezradnie rozłoży ręce, gdy Marek przypomni jej, że pod tym względem akurat nic się nie zmienia: zasada jedynka za trzy nieprzygotowania do lekcji obowiązuje również pełnoletnich.
– Może ma to nauczyć dzieci i młodzież dyscypliny, przyszykować na to, żeby kiedyś byli przygotowani do pracy? Bo dziś dostaną tylko jedynkę, za pięć–dziesięć lat to może być dyscyplinarka – zauważam.
Marek jednak błyskawicznie wyjaśnia, że tylko teoretycznie mam rację, „w praktyce tak to nie działa”. – To nie uczy dyscypliny, tylko unikania, niewychodzenia przed...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta